Etiquetas

2012/08/06

Lis hipster. Bajka czy fragment.

Przyglądałem mu się długo. Lis leżał na samym środku trawnika, nonszalancko machając ogonem i kiwając pyskiem jakby do taktu muzyki. Nie mogłem oderwać od niego wzroku: pierwszy raz w życiu widziałem lisa! Słyszałem o nich, ale do tej pory chyba nie zapędzały się w naszą część miasta.

Podszedłem bliżej. Lis zauważył mnie, ale po chwili odwrócił głowę w drugą stronę. Teraz jego łapy ruszały się tak, jakby grał na perkusji.

      - Hej! - krzyknąłem

Lis nie odpowiadał.

      - Hej, ty!

Żadnej reakcji.

      - Hej, ty! Lisie!

Zniecierpliwiony rudzielec odwrócił głowę w moją stronę i odburknął:

      - Słuchaj, mały, przez ciebie nie mogę się skupić. Bądź cicho, nic nie słyszę.

Zachęciłem się odpowiedzią – i chociaż nie była miła, podszedłem już całkiem blisko i usiadłem na trawie koło lisa. Był piękny. Wywijał kółka zadbaną kitą i raz po raz poprawiał na pysku okulary w czarnych oprawkach.

      - Masz problemy ze wzrokiem? - zapytałem uprzejmie

      - Słucham? - odparł zdumiony Lis

      - Pytam, czy słabo widzisz. Masz na nosie okulary. Śmiesznie trochę jak lisa!

Lis fuknął obrażony.

      - Nic mi nie dolega. Okulary, mój drogi, znaczą, że jestem oczytanym lisem. Po prostu kiedy się dużo czyta, nosi się okulary.

W naszym parku wszystkie krety nosiły okulary, bo miały bardzo słaby wzrok. Z kolei nigdy nie widziałem w okularach Szczura Morgana, a przecież to on był najbardziej oczytanym zwierzęciem w okolicy. Powiedziałem to Lisowi, ale ten odparł, że skoro Szczur Morgan nie nosi okularów, to najwidoczniej nie przeczytał zbyt wiele. Nic już nie rozumiałem. 

Lis odwrócił się i znów zaczął rytmicznie kołysać głową.

      - To jest muzyka! Słyszysz, mały, jakie dźwięki? To jest świeże. To jest to!

Nasłuchiwałem uważnie, ale moich uszu dobiegały tylko odgłosy wiertarki z remontu pobliskiej kamienicy. Wsłuchiwałem się usilniej. Nic. Wiertarka i samochody.

      - Czy masz też problemy ze słuchem? - zapytałem zmartwiony

Lis spojrzał na mnie z politowaniem. Podniósł się, otrzepując błyszczące futro.

      - No tak. WY – NICZEGO nie rozumiecie. Nie wiecie nic o prawdziwej muzyce. Całkiem, jak lisy z Sołackiego – wiesz, czego słuchają? W I E R T A R E K !

Przyglądałem mu się zdumiony. Przecież on sam przed chwilą zachwycał się wyciem wiertarki. Nic już nie mówiłem.

      - Tak to jest – wszystkim wydaje się, że to, czego słuchają, jest takie świetne. A to nieprawda! Nic nie wiedzą! Dlatego przeniosłem się tutaj, znalazłem prawdziwe, świeże dźwięki. Jakie one czyste! Jakie niesamowite! Cóż, że jestem jedynym (westchnienie) lisem w Parku Wilsona!

Nagle zrobiło mi się go straszne żal. A więc on był tutaj całkiem sam! Biedny Lis! Zaprosiłem go na wieczorny koncert i poranną jogę nad stawkiem. Za koncert podziękował z dość krzywym uśmiechem, ale obiecał, że rano na pewno pojawi się na ćwiczeniach, żeby – jak powiedział – poznać lokalny folklor, skoro już jest jedynym (westchnienie) lisem w tej części miasta.

Opowiadałem o tym Jeżom, kiedy szykowaliśmy się do porannych zajęć. Pokiwały pyszczkami i spojrzały się po sobie.

      - Wiesz, myślę, że Lis nie przyjdzie jednak dziś rano - powiedział Pchlik – Widziałem, jak nocą pojawiło się w parku sporo lisów. Wszystkie miały na pyskach okulary, chyba biedaki słabo widzą o tej porze. Przez jakiś czas tańczyły koło tej remontowanej kamienicy, ale potem zaczęło się ujadanie, że muzyka się skończyła, coś takiego – i wszystkie się rozeszły. Nie wiem, o co chodziło, bo nie słyszałem nic poza świstem wiertarki!










 (mała część większej rzeczy w trakcie bajkopisania. potrzebuję zachęty)

3 comentarios:

  1. no ja chce wiedzieć czy lis przyszedł na jogę. bo może stwierdził, że skoro nie jest już jedynym (westchnięcie) lisem w tym parku to chociaż będzie jedynym (westchnięcie) lisem ćwiczącym jogę.
    no tak. i swoją drogą obiecałam sobie poćwiczyć jogę, hmhm, ale mam kota, który mnie gryzie w części ciała, które mnie podpierają...

    ResponderEliminar
  2. Myślę, że lisy będą tylko w tym jednym opowiadaniu, ale zobaczymy. Składam taką maleńką książeczkę-bajeczkę-komentarz do Poznania, jeszcze mam parę innych typowych stron tego miasta do obskoczenia :)
    Joga z kotem, taki sport rodzinny. Mietek i ja bardzo polecamy!

    ResponderEliminar
  3. widzialam instrukcje, ale do natury Miszona bardziej by pasował jakiś areobik, gdzie musisz szybko zmieniać pozycję w rytm ugryzień kota

    ResponderEliminar