Z drugiej strony - po trzech dniach bycia po prostu w domu, tzn. spacerowania, czytania i powolnego gadania nad kawa - nie wazne, jak bardzo zaproszona sie czuje, musze wyjechac. Jechac. Po tygodniu w najpiekniejszym miescie swiata swedza mnie nogi, piecze mnie kciuk, gryzie mnie mapa. Dom - tak, ale dom wlasny, z Mietkiem, nie cudzym kotem, gdzie mozna pisac po scianach i spokojnie rozbijac kubki. Dom - tak, ale nie dzisiaj, nie w tym roku.
Tymczasem adelante.
No hay comentarios:
Publicar un comentario