Etiquetas

2012/02/18

Aaaa!...

Z. się pyta, czy ja kiedyś pracowałam. Bo praca to jest ponoć stały etat i składki zusowskie.

A. się pyta, jak mam zamiar opłacić szpitale i im podobne, skoro mój podatek idzie wyłącznie na samochody i whisky polityków.

P. się pyta, po co siedzę ciągle przy komputerze - przecież za chwilę koncert.

Więc tak, więc to jest jednak praca. Bardzo wspaniała, jeśli chodzi o godziny - bo nikt mi nie każe o ósmej być gdzieś i funkcjonować. Bardzo niezrozumiała, jeśli chodzi o podatki - bo za moją robotę dostają pensję ci, których nie wybierałam, a ja nie dostaję nic. Bardzo niespołeczna, jeśli chodzi o mieszkanie - zwłaszcza mieszkanie z ludźmi o Wysokich Stypendiach i Hojnych Rodzicach - bo ciężko zrozumieć, że nie, to nie fejsbuk i to nie moja aspołeczność, ale za coś muszę kupić te daktyle.

To dłubię. Piszę. Bzdury piszę, ale czy to jest specjalnie ważne? Nie jest. Moja usługa, proszę bardzo; i mogę ją nawet - tę usługę - wynieść na słoneczny dach albo na stolik w El Arbolito. I nawet mogę za nią zapłacić później za koncert, klisze i awokado.

S. się pyta, po co właściwie pracuję, skoro zachodnia Europa i darmowe jedzenie w śmietnikach. Noclegi za darmo i tak naprawdę niczego nie potrzeba.

O. się pyta, jak mogę wyciagać jedzenie ze śmietników. Że to uwłacza godności.

Do śmietników ogólnie nic nie mam. Do śmietników w ciepłych klimatach - owszem. Do wyszukiwania składników na odwdzięczenie się za obiady,śniadania i herbaty - nie miałabym nic gdzieś w germańskich krajach. Do mieszkania w takich krajach - miałabym dużo.

Mieszkać za darmo bardzo chętnie. Mieszkać za darmo w stałym miejscu, zimą i bez okien, za to ze sprzętem potrzebnym do skończenia tego jednego zobowiązania, kiedy jeszcze unia chce opłacać mój pokój i mój słoneczny dach - dziękuję.

M. się pyta, jak mam zamiar zarabiać bez mgr przed nazwiskiem.

P. się pyta, co ja tak właściwie robię na uczelni.

Czemu tyle czasu na to poświęcam? Czemu poświęcam tak mało czasu? Czemu nie jestem na imprezie? Czemu zajmuję się tylko przyjemnościami? Czemu hiszpański? Czemu tak słabo? Czemu narzekam na zimno, skoro nie jestem w Polsce? Czemu tak właściwie nie jestem w Polsce? Nie pijesz? Po co ci używki? Nie masz dreda? Nie prostujesz włosów? Tatuaże, jak przestępca? To mają być tatuaże? Kolczyki? A czemu nie na twarzy? I tak sama? A po co właściwie inni ludzie?...

No żesz kurwa. Czy ja kogoś indoktrynuję?

Nie, nie jestem rozpieszczona; nie, nie przepracowuję się. Jestem cholernie szczęśliwa, wiesz. I: tak, o to właśnie mi chodziło, o targanie pomarańczy i książek na piąte piętro, nie o wymiotowanie w szpilkach pod mezquitą. Pozdrawiam, Lew.




(p.s. raw chocolate cake, ¡ñam ñam ñam!)
(p.s.x2 obrazek von trompka, o stąd)

No hay comentarios:

Publicar un comentario