Etiquetas

2012/02/06

Santa Emigración.

W samolocie płakałam dwa razy.

Po raz pierwszy, kiedy wystartowaliśmy, pod nami światła Poznania. Nie mogąc uwierzyć własnemu szczęściu; zostawiam wreszcie to miasto. Ajde, ciao!
Po raz drugi, kiedy wylądowaliśmy, stewardessa powiedziała: życzę państwu miłego pobytu w Madrycie, a niektórych witam w domu.

O tak, w domu. Też się witam. Dom mnie wita. Wszystko jest dobre i na swoim miejscu.

Minus cztery i niby to o dwadzieścia stopni więcej, niż parę godzin wcześniej, ale jednak za zimno. Szybko i drogo na dworzec, pojadę wcześniejszym autobusem. Wcześniejszym, to znaczy oszczędzając sobie ośmiu godzin na (jednak) mrozie.

Podskakujemy sobie na dworcu. Obok mnie dwójka chłopaków opowiada sobie o tym, że w Polsce to jest minus trzydzieści stopni i ludzie umierają, wszyscy, zamarzają na ulicach! A my tu marudzimy! Biedni Polacy!

Dwadzieścia godzin później odmarzając po spacerze w nocnych plus dwóch stopniach opowiadam sprzedawcy soków, że rety, my tu niby marudzimy, ale w Polsce to wiesz, minus trzydzieści! I zamarzamy!

Za pół roku nie będę w stanie przetrwać polskiego lata. I bardziej będę andaluzyjska niż jakikolwiek Hiszpan. Znając siebie - śmiało mogę przysięgać.

Jest mi wreszcie autentycznie gorąco; nie gniję wreszcie od wewnątrz, bo wszelkie męty zabija ciepłe powietrze podejrzanie pachnące wędzonym... wszystkim. I ja po godzinach łażenia pachnę jak uwędzona, kiedy włażę wreszcie do środka poznawać nie budynki i nie tylko na pojedynczą rozmowę.

Wszystkie męty zabija powietrze płynące przez gardło ciepłym językiem.
Wszystkie zabija powietrze między całowanymi policzkami.
Wszystkie - rozedrgane powietrze kocich mruków i miauków z ruin i balkonów.

Zimne nocą powietrze potwierdza tylko świat.

Ciepły dach nad Plaza Colon potwierdza tylko świat.

Pies witający sprzedawcę, torby i jedzenie w bibliotece, walka o koce w lodowatej sypialni, wory pomarańczy sprzątanych z parku, oswojone koty z romańskich ruin potwierdzają tylko świat.

Ściana mówi do samochodów i do mnie: PROHIBIDO VOLVER ATRAS. Pues vale. Ostatnia rzecz, którą chciałabym zrobić, to wrócić z powrotem do Obczyzny.






"Unenlightened life is bound to be frustrating, and so all suffering", Budda by Kerouac

No hay comentarios:

Publicar un comentario