W samolocie płakałam dwa razy.
Po raz pierwszy, kiedy wystartowaliśmy, pod nami światła Poznania. Nie mogąc uwierzyć własnemu szczęściu; zostawiam wreszcie to miasto. Ajde, ciao!
Po raz drugi, kiedy wylądowaliśmy, stewardessa powiedziała: życzę państwu miłego pobytu w Madrycie, a niektórych witam w domu.
O tak, w domu. Też się witam. Dom mnie wita. Wszystko jest dobre i na swoim miejscu.
Minus cztery i niby to o dwadzieścia stopni więcej, niż parę godzin wcześniej, ale jednak za zimno. Szybko i drogo na dworzec, pojadę wcześniejszym autobusem. Wcześniejszym, to znaczy oszczędzając sobie ośmiu godzin na (jednak) mrozie.
Podskakujemy sobie na dworcu. Obok mnie dwójka chłopaków opowiada sobie o tym, że w Polsce to jest minus trzydzieści stopni i ludzie umierają, wszyscy, zamarzają na ulicach! A my tu marudzimy! Biedni Polacy!
Dwadzieścia godzin później odmarzając po spacerze w nocnych plus dwóch stopniach opowiadam sprzedawcy soków, że rety, my tu niby marudzimy, ale w Polsce to wiesz, minus trzydzieści! I zamarzamy!
Za pół roku nie będę w stanie przetrwać polskiego lata. I bardziej będę andaluzyjska niż jakikolwiek Hiszpan. Znając siebie - śmiało mogę przysięgać.
Jest mi wreszcie autentycznie gorąco; nie gniję wreszcie od wewnątrz, bo wszelkie męty zabija ciepłe powietrze podejrzanie pachnące wędzonym... wszystkim. I ja po godzinach łażenia pachnę jak uwędzona, kiedy włażę wreszcie do środka poznawać nie budynki i nie tylko na pojedynczą rozmowę.
Wszystkie męty zabija powietrze płynące przez gardło ciepłym językiem.
Wszystkie zabija powietrze między całowanymi policzkami.
Wszystkie - rozedrgane powietrze kocich mruków i miauków z ruin i balkonów.
Zimne nocą powietrze potwierdza tylko świat.
Ciepły dach nad Plaza Colon potwierdza tylko świat.
Pies witający sprzedawcę, torby i jedzenie w bibliotece, walka o koce w lodowatej sypialni, wory pomarańczy sprzątanych z parku, oswojone koty z romańskich ruin potwierdzają tylko świat.
Ściana mówi do samochodów i do mnie: PROHIBIDO VOLVER ATRAS. Pues vale. Ostatnia rzecz, którą chciałabym zrobić, to wrócić z powrotem do Obczyzny.
"Unenlightened life is bound to be frustrating, and so all suffering", Budda by Kerouac
Páginas
Etiquetas
- Polonia (25)
- Espana (19)
- Brasil (17)
- Bolivia (7)
- Chile (7)
- Peru (7)
- Macedonia (5)
- Argentina (4)
- en ingles (4)
- Gibraltar (3)
- Kosovo (3)
- Magyar. (3)
- kot. (3)
- tłumaczenie. (3)
- Hellada (2)
- Hrvatska (2)
- Moldova (2)
- Montenegro (2)
- Norwegia (2)
- Paraguay (2)
- uk (2)
- ważne ważne (2)
- Bulgaria (1)
- Eesti (1)
- Italia (1)
- Latvija (1)
- Lietuva (1)
- Romania (1)
- Slovenija (1)
- Ukraina (1)
- Česká rep. (1)
No hay comentarios:
Publicar un comentario