Etiquetas

2011/12/18

Detoks.

Jest jeden bardzo prosty sposób na unieszkodliwienie mnie: jedzenie pełne antybiotyków, tych naturalnych. To może być też dobry pomysł na względnie przyjemne (bo przyjemne bardzo na pierwszym etapie, i bardzo nie przez kolejną godzinę) samobójstwo w jakimś kiepskim czasie.

Kiedyś szykując kolację próbowaliśmy zrozumieć, skąd się to uczulenie wzięło. Prawie dwadzieścia lat mogłam je jeść - i nagle bach!: szpital, zatrzymane serce - zapomnij o czosnku, o cebuli. Więc zastanawialiśmy się nad tym nagłym uczuleniem odkładając świeżo wykopaną cebulkę na bok i troszkę nad tym popłakując - nie będzie jej w sałatce, ale, cóż - dzięki temu każdy dostanie dodatkową porcję, i to jest coś, to jest coś pięknego - ja nawet teraz, po kilku miesiącach, myśląc o tych soczystych maleństwach, zbyt małych, żeby suszyć je na zimę... ech. No.

Więc Marco mówi, że pewnie po prostu zbyt często ich używałam... że to się tak wydaje, że skoro nie chemia, to można jeść bez obaw ile się chce - ale jak to - nie chemia? A z czego niby są? I skoro działają, działają mocno, to pewnie nie jednostronnie, nie tylko na naszą korzyść. I że jak ze wszystkim - łatwo przegiąć. Że on się leczył burakami na wszystko, bo buraki cudownie działały - i nagle przestały, i nagle było źle. Może nie tak źle, jak ze mną, ale już nie mógł. I tak przez długi czas trzymał się od nich z daleka i prawie płakał na ich widok (Marco kocha buraki) - aż nie wytrzymał, zmobilizował wszystkie siły i teraz po dłuższym detoksie może je znowu jeść - nie tyle, co wcześniej, uważając, ale - może.

Tylko: jak wygląda detoks antyużywkowego, wegańskiego jogina-surowożercy?

Ola mówi, że może właśnie na odwrót, że może przez dwa tygodnie McDonald's i tanie piwo?... Ja bym powiedziała: może nowy tatuaż? Kali na żołądku, księżyc na wnętrzu łokcia, słońce na słonecznym splocie - może zaczarować ciało? Próbować zawsze warto.

Ale ok, mi do Marco daleko. Więc detoks. Tylko - co może mnie oczyścić bardziej, niż dwa miesiące w trasie, na głodniaka, w ciągłym ruchu, z głową czystą? Dalej jeść nie mogę tak, jak jadłam, leczyć się nimi nie mogę.
Jednocześnie cudownie jakoś jedzenie od kogoś, jedzenie wyciągane własnoręcznie z ziemi, zrywane z drzew, mało jedzenia, jedzenie jako błogosławieństwo od karmiącego - działa. Działa to znaczy mogę zjeść trochę tego, po czym powinnam spuchnąć i umrzeć; może mnie na nogi postawić wszystko, cokolwiek. Herbata zrobiona z czułością. Pomidor zdejmujący gorączkę, jabłko leczące wszystkie smutki świata. Ile razy ktoś mnie leczył ciepłą drożdżówką, to się nie mieści w głowie.

Teraz, tutaj nie ma kto dawać mi drożdżówek i warzyw, więc przez tydzień próbowałam czarować imbirem i miodem, wrzątkiem i cytryną. Pół działa. Współdziała. Z życzeniami zdrowia - przypadkowymi? Nie pamiętał nawet człowiek, że istnieję. Możliwe, że nie pamięta dalej; ale tego, że energia płynie i działa, i mówi o wszystkim - trzymać się będę. Powiedział ktoś: zdrowie i wolność dla ciebie! - i chodzę, mówię, fałszuję. Jak ryba, jak koń.

Więc po co witaminy, bogowie i bakteriostatyki, kiedy ktoś nam dobrze i szczerze życzy? Nie wiem nawet, czy czekać na zaklęcie zdejmujące alergie - na razie spróbuję dalej kręcić się koło ludzi promieniujących miłością, napromieniować siebie, wybić wszystkie wewnętrzne świństwa. To jedno zawsze wychodzi na zdrowie.





The weight of the world is love. Under the burden of solitude, under the burden of dissatisfaction the weight, the weight we carry is love. ... But we carry the weight wearily, and so must rest in the arms of love at last, must rest in the arms of love.

No hay comentarios:

Publicar un comentario