Etiquetas

2011/08/05

Skopje. Jedzenie.

Odpycham malych Romow pchajacych rece do moich kieszeni i przyspieszam kroku. Hej maly, w tej chwili jestem tak biedna, jak ty!

Gdyby kierowca (tirowiec, ktory zgarnal mnie z Prisztiny) nie zafundowal mi obiadu, nie bylabym w stanie sie ruszyc. Pieniedzy nie ma, chleb wieziony jeszcze z Bosni w koncu sie skonczyl, po smietnikach nie ma tu co grzebac - nawet, gdyby ktos wyrzucilby cos dobrego, nie ma szans, zeby przetrwalo w tych temperaturach. Ale jest dobrze - piate przez dziesiate mozemy dogadac sie w mieszance slowianskich jezykow, wiec po chwili zostaje okrzyknieta czlowiekiem-tranzytem - a tranzytowych ludzi sie karmi. Zatrzymujemy sie w restauracji niedaleko kosowsko-macedonskiej granicy, wszyscy goscie i kelnerzy musza uslyszec moja historie. Po chwili przede mna laduje podwojna porcja cudnej salatki (bede ja dojadac jeszcze do konca dnia) na koszt firmy - co z tego, ze kierowca chcial placic, restauracja tez postanowila mnie ugoscic.

Pozniej - troche latwiej, upaly sa takie, ze woda moze spokojnie zastapic jedzenie. Przez jakis czas. Drugiego dnia jednak padam - to nie jest nawet glodowka, ale ciezko wytrzymac. Z upalu i glodu peka leb, zoladek podchodzi do gardla; i teraz juz zadne tabletki nie pomoga - jak boli, to boli. Mozna to przespac, ale kiedy zamykam oczy, robi sie gorzej. Mozna to zajesc, ale juz chyba po czasie.

Wiec czekam, az wszyscy wyjda z domu - klade sie w korytarzu i jecze w glos. Troche lepiej. Przenosze sie na inny kawalek podlogi i jecze dalej - i tak w kolko, w przeroznych miejscach w domu. Technika dziwna, a skuteczna - na pozar w glowie fizyczny i psychiczny, zawsze sie sprawdza.

Wieczorem dom powoli sie zapelnia - mieszkancami, nie- i przypadkowymi goscmi. Mozna cos ugotowac, bo kazdy cos ma - i wreszcie oplaca sie szykowac pelne jedzenie. Hej, znowu sie udalo, przez chwile nie trzeba przetrzepywac kieszeni - jutro znow postaram sie kupic chleb, zebrac owoce; nie myslac o zoladku spokojnie mozna isc dalej.

No hay comentarios:

Publicar un comentario